wtorek, 17 kwietnia 2012

Straszna historia... pukanie

Akcja dzieję się u niej w domu też na wsi. Jej mąż (mój wujek) pewnego dnia wybierał się na "końskie targi" z zamiarem sprzedania konia. Więc wstał po północy i poszedł przygotować konia ( a i to się dzieje wszystko kilkanaście lat temu). Moja ciotka wtedy się obudziła i zrobiła mu coś do jedzenia na drogę. Coś koło godziny 2 w nocy wujek wyruszył z koniem w stronę targu ( ponoć 20km od ich domu). Ciotka położyła się z powrotem spać. Lecz nie poleżała zbyt długo bo po kilku minutach zaczęła słyszeć jakieś stukanie na strychu, początkowo spokojne rytmiczne stuknięcia. Myślała, że to wujek po coś wrócił bo niedawno wyszedł. Więc wstała i zapaliło światło i krzyknęła po imieniu do wujka by sprawdzić czy jest w domu, lecz nikt nie odpowiadał. Poszła sprawdzić czy drzwi są zamknięte, i były zamknięte od środka (sama je zamykała). Więc uznała, że to mysz na strychy czy coś, ogólnie nie przejęła się tym bardzo. Znowu się położyła, i ta sama sytuacja stukanie\ pukanie na strychu, początkowo subtelne, ciotka próbowała to ignorować. Po paru minutach stukanie zaczęło gwałtownie się nasilać, wręcz zaczęło walić. Ciotka opisała to " jakby posypała się sterta grubych desek albo bali drewna". W tym momencie zerwała się i zapaliła światło, lecz hałas na strychu nie ustał. Więc w strachu rzuciła się na łóżko, odwróciła się w stronę ściany i nakryła cała kołdrą. Hałas ustąpił po jakimś czasie lecz ciotka bała się wyjść spod kołdry i odwrócić w stronę mieszkania. Leżała tak aż do godziny 5 rano kiedy wujek wrócił z targu. Tylko, że zaczął się dobijać do drzwi i ciotka myślała, że to znowu te hałasy na strychu. Dopiero gdy wujek krzyknął kilka razy, żeby otworzyła to wtedy dopiero wstała. Wujek wszedł do domu i mówi, że "światło się pali w pokoju a ty drzwi nie otwierasz". Wtedy ciotka zaczęła mu opowiadać, że coś na strychu hałasowało i, że wywaliło jakieś dechy, wujek wtedy jej odpowiedział, że na strychu nic nie ma poza paroma kartonami z ciuchami. Ciotka upierała się, żeby wszedł na strych i sprawdził no i oczywiście nie było tam żadnych dech i nic w tym rodzaju tylko te kartony. Ciotka bała się spać przez kilka tygodni po tym incydencie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz