wtorek, 17 kwietnia 2012

Straszna historia...

Opowiadali to często przy różnych okazjach, raz ciotka, raz siostra. Więc mieli sąsiada który bardzo często wpadał do nich w odwiedziny na herbatkę, kawkę taki znajomy rodziny. Sam go znałem bo naprawdę był częstym gościem w ich domu. Pewnego dnia umarł na wylew. Dzień po jego pogrzebie, kiedy wszyscy siedzieli w kuchni przy stole ( a u nich w domu w kuchni jest okno z widokiem na schody i drzwi wejściowe do domu) słychać kroki jakby ktoś wchodził po tych schodach i pukanie do drzwi. Wszyscy spojrzeli za okno lecz nikogo nie było. I te kroki i pukanie do drzwi słyszeli wszyscy domownicy, a nawet niekiedy goście gdyż powtarzało się codziennie w godzinach popołudniowych. Kiedyś mój chrzestny zebrał się na odwagę i czekał, aż nastąpi to pukanie do drzwi i gdy się doczekał to otworzył. I od tamtej pory pukanie ustało. Teraz się śmieją, że ten sąsiad przychodził na kawę tylko go nikt wpuścić nie chciał, a potem jeszcze na mojego chrzestnego wołali "pogromca duchów".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz