wtorek, 17 kwietnia 2012

Straszna historia...gość z latarką

Także opowieść z jego dzieciństwa miał wtedy jakieś 13 lat, a jego starszy brat 15. Mieszkali na wsi, to było 40 parę lat temu. Była zima, dużo śniegu. Ojciec opowiadał, że często chodzili grać z bratem w karty do kolegi który mieszkał kilka domów dalej. A że kiedyś nie było zbyt wielu rozrywek tym bardziej w zimę to siedzieli u niego do 1 - 2 w nocy. I któregoś dnia gdy wracali od tego kolegi w nocy, spotkali jakiegoś faceta ubranego na czarno, w czarnym kapeluszu. Zapytał ich czy nie odsprzedali by mu latarki, brat mojego taty powiedział, że nie (bo to jego była). 
Ale gość powiedział, że przed nim długa droga i że musi iść przez las i zaoferował 50zł za tą latarkę. Wtedy bez wahania brat mojego ojca się zgodził ( z tego co mi mówił ojciec w tamtych czasach za 50zł można było kupić dwie takie latarki). No i po udanej transakcji obaj wrócili szczęśliwi do domu. W domu dopiero szykowali się do snu, jeszcze paliło się światło. Wtedy mój stryj zaczął się chwalić swojemu ojcu (mojemu dziadkowi) jak to w sprytny sposób udało mu się zarobić, aby potwierdzić tą sytuację sięgnął do kieszeni po 50 złotowy banknot, lecz go tam nie było, wtedy zapytał się mojego ojca czy nie brał tych 50zł, mój ojciec odparł - "Nie przecież wsadzałeś je do kieszeni". Wtedy mój dziadek powiedział, może ci wypadło z kieszeni, weźcie latarkę i idźcie poszukać. Wiec mój ojciec z bratem chwycili za latarkę i na drogę w poszukiwaniu banknotu. Doszli na miejsce transakcji i osłupieli. Na śniegu leżała latarka która sprzedali temu facetowi. Gdy brat mojego ojca przyświecił na śnieg to były tylko ich ślady prowadzące od domu ich kolegi , w miejscu transakcji było wydeptane przez nich kółko, a śladów tego faceta nie było odbitych w śniegu. Mój ojciec mówi, że tak spanikował razem z bratem, że tylko chwycili tą latarkę którą opędzlowali i długa do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz